Długo…. oj długo musiałam się naczekać na ślub plenerowy. Taki w 100 procentach rustykalny, pinterestowy. I nareszcie ndażyła się okazja! Ale wszystko od początku… Kiedy z dnia na dzień, zwolnił mi się czerwcowy termin byłam już pewna że nikt danego terminu nie zarezerwuje. A tu nagle jakieś 3 tygodnie przed ślubem dzwoni Kasia z zapytaniem o dostępność tego właśnie terminu. (Pst… Jeszcze niedawno nie miałam pojęcia gdzie znajduje się Pasłęk a już drugi raz w tym roku odwiedziłam to miejsce w celach ślubnych. 😉 )
Z Kasią i Marcinem nawet nie było kiedy spotkać się przed ślubem i poznać. Jechałam na reportaż wiedząc jedynie gdzie się odbędzie i że będzie w plenerze. To co zastałam na miejscu przeszło wszelkie moje oczekiwania. Było…. PIĘKNIE! Dekoracje jak i całe miejsce były pełne naturalności, polnych kwiatów, aromatycznych gałązek lipy i światełek. Wszystko wyglądało magicznie. A przede wszystkim atmosferę tworzyli para młoda oraz goście, atmosferę ciepłą i rodzinną.
Wypadałoby również wspomnieć o pogodzie, organizując ślub w plenerze jest to zawsze wielka niewiadoma. Na szczęście wszystko wyszło tak jakby było zaplanowane a słońce towarzyszyło nam od rana. Bardzo się cieszę że to właśnie ja mogłam uwiecznić ten piękny ślub. Poniżej możecie zobaczyć namiastkę tego co działo się pewnej czerwcowej soboty.